Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego

Projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun)

wtorek, 28 września 2010

Warsztaty w stolicy


































W weekend wybrałam się wraz z siostrą Tadzią i jej studentami do stolicy- Younde. Celem mojej wizyty było przeprowadzenie warsztatów integracyjnych dla studentów. Wszystko zaczęło się od wielkiego pakowania. Następnie my- czyli czterech studentów, siostra i ja wpakowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy w drogę. Po raz pierwszy miałam okazję prowadzić samochód po afrykańskiej drodze. Było ciężko, a dziury były naprawdę głębokie. Po dotarciu na miejsce czekało już na mnie kolejne wyzwanie. Przeprowadzenie warsztatów dla 30 studentów w pokoju wielkości mojego anielewiczowego. Było duszno, ale wesoło. Dzieciaki musiały znaleźć studentów pochodzących z tego samego regionu lub tej samej grupy etnicznej co oni, a następnie przygotować krótką jej lub jego prezentację. Śpiewali, tańczyli, łatwo jednak dało się zauważyć, że wiedza o ich pochodzeniu zanika, a szkoda... Większość poddawała się już na samym początku, ci którzy podejmowali się zadania zaprezentowali bardzo interesujące informacje. Np. ludność Bamileke (mówi się o nich, że jeśli masz w domu węża i Bamileke to najpierw wyrzuć Bamileke, a później zajmij się wężem), ja jednak polubiłam tą najbardziej przedsiębiorczą grupę etniczną i z zaciekawieniem wsłuchiwałam się w historie i kulcie czaszki zmarłego. Polega on na tym, że po śmiercie rodzina najpierw spożywa posiłek z tej czaszki, a później umieszcza się ją w domu, często w specjalnie wykonanym na tę okazję pudełku. Kolejne warsztaty odbyły się już w dużym pomieszczeniu, więc mieliśmy okazję poszaleć z Klanzową chustą oraz wykorzystać wiele zabaw integracyjnych. Weekend szybko minął. Warsztaty się skończyły, a ja zaczęłam moją pierwszą podróż "samotną" autobusem. Siostra wypuściła mnie spod swoich skrzydeł, a ja szczęśliwie dojechałam do domu. W czasie drogi czas umilali mi "sprzedawcy marzeń", którzy w Kamerunie bawią się w lekarzy. A o co chodzi, otóż w Ameryce Południowej podczas jazdy wsiadali do autobusów sprzedawcy wszystkiego, ja najbardziej kochałam tych sprzedających pyszne jedzenie. Tu w Kamerunie co jakiś czas wsiadał lekarz i próbował sprzedać swą pastę idealną do mycia zębów w buszu lub bardzo śmierdzącą maść. Jeden z lekarzy zjadł jakiś proszek, po czym zjadł na moich oczach butelkę;-) po czy sprezentował mi lek na potencję, choć ja zapewniałam go, że nie mam z tym kłopotów. Tak więc weekend się skończył, a praca w przedszkolu zaczęła od nowa. Zgodnie jednak z moim programem weekendowych odpoczynków, kolejny weekend spędzam przy granicy z Republiką Środkowej Afryki, a za miesiąc wakacje w domku nad samym oceanem w towarzystwie pewnego Włocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz