Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego

Projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun)

poniedziałek, 6 września 2010

Droga do Bertoua

Dziś nastąpił moment przetestowania nowej Toyoty. Po porannej wizycie w studenckim domu i wręczeniu najzdolniejszym nagród w postaci komputerów, udaliśmy się na ostatnie przedwyjazdowe zakupy. Oczywiście zrobiliśmy je w największym supermarkecie w mieście. I niestety po raz kolejny muszę potwierdzić, że Afryka sprzedaje wszystko o czym prawdziwy europejczyk marzy. Tak więc zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie zielonej herbaty, colę, sucharki, przepyszne wypieki itp. Po zakupach ruszyliśmy w drogę. Miejski krajobraz szybko zamienił się obrazkową afrykę wraz z jej mieszkańcami. Powoli asfalt (no w sumie nie tak powoli, ale po 200km) zaczęła zastępować czerwono-barwna ziemia, a ludzi zamiast koszule D&G odziani byli w bardziej skromne i coraz brudniejsze (czyt bardziej czerwone) ubrania. Moja twarz również przybrała barwę czerwonoziemu z powodu otwartych okien i wszędobylskiego kurzu. Siostry dzielnie pełniły rolę kameruńskich przewodników. Dowiedziałam się np. Że te dziwne i nadzwyczaj bogate budowle przed chatami to groby zmarłych oraz jakie to gatunki drzew i zwierząt spotkam w Bertuoa. Po drodze zaopatrzyliśmy się w przepyszne ananasy i dzielnie odmówiliśmy kupna świeżo upolowanego żółwia oraz pancernika. Nowościom w dniu dzisiejszym nie było końca. Zobaczyłam pierwszych pigmejów oraz kilka sposobów noszenia koszy. A ponieważ podróż z misjonarzami urozmaicona jest zazwyczaj odwiedzinami, zatrzymaliśmy się na jednaj z licznych polskich misji gdzie zostałam poczęstowana uwaga... ogórkową oraz bigosem! I żeby kulinarnym szaleństwom nie było końca na kolację już w Bertua były krokiety z kapustą kiszoną. No to mam tu swoją małą Polskę. Wieczorem spotkałam się z dyrektorką przedszkola i zaplanowałyśmy niezłą kampanię reklamową przedszkola w trakcie jutrzejszej mszy. Moja Miki zadebiutuje jutro, a ja wraz z nią przed nową afrykańską publicznością. Musimy dać z siebie wszystko, bo do przedszkola na razie zapisało się jedynie 10 dzieci. Siostry tłumaczą, że tak jest zawsze, bo mniejsze dzieci zapisuje się na samym końcu, kiedy rodzice będą mieli pewność, że pieniędzy wystarczy im na całą rodzinę. Tak więc jutro wielki dzień i nie będzie on wcale powolną niedzielą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz