Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego

Projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun)

czwartek, 16 września 2010

My day






Dziś podczas zajęć ze studentami uczyliśmy się opowiadać o tym co robimy każdego dnia. Ponieważ mój afrykański dzień różni się trochę od zwykłego dnia w Polsce, spróbuję opowiedzieć jak wygląda typowy dzień wolontariuszki w Kamerunie. Każdego dnia wstaję o 6.30, choć mój budzik dzwoni już od 5.00. Każdego dnia chcę wstać wcześniej i skorzystać z internetu oraz prądu, bezskutecznie... Jem śniadanie, najczęściej jest to jogurt z płatkami i moją afrykańską obsesją- marakują, jeśli tego dnia szczęśliwie spadnie z drzewa w naszym ogrodzie. Następnie biorę ciepły;-) prysznic i piję pyszną kameruńską kawę. Pan motorniczy- w sumie to motorowy, czyt. kierowca mototaxi, czeka zabiera mnie i swoją żonę około 7.30, choć często się spóźnia (afrykańska punktualność). Na Mokolo 4 dojeżdżam około 8.00. Dzieci najczęściej są już w trakcie porannej rozgrzewki- tańce, piosenki itp. Zajęcia zaczynamy o 8.30. Miki i ja wędrujemy sobie od klasy do klasy i uczymy angielskiego, próbując jednocześnie zapanować nad dyscypliną. O 10.00 zaczyna się przerwa. Dzieciaki rozbiegają się po boisku i placu zabaw. Niestety huśtawek i innych atrakcji jest zdecydowanie za mało. Dlatego też zaraz po pracy planuję z s. Tadeuszą budowę dodatkowego placu zabaw. Po zajęciach robimy jakieś plastyczne głupoty i o 12.00 biegnę na pyszny obiad. Dziś jadłam pastewne banany i liście manioku (chyba)- pychota. Dziękuję kucharzowi, gawędzę z siostrami i uciekam. Szybkie zakupy w pobliskim supermarkecie (najczęściej kupuję colę, bułki i jogurty, czasami wino, oczywiście nie z kasy z MSZ;-) kolejne zajęcia zaczynam o 14.00- z nauczycielami ze szkoły dla głuchoniemych lub o 12.30 z moimi nauczycielami z przedszkola. O 16.00 spotykam się z uczniami liceum i studentami. Około 18.00 spieszę się do domu, aby skorzystać jeszcze przez chwilę z internetu, dopóki mi prądu nie wyłączą. Jeśli nie mam prądu oglądam filmy i staram się uczyć Ewę inglisza. Koło 23.00 padam. Bo w międzyczasie muszę jeszcze przygotować pomysły na kolejny dzień. Sobota i niedziela wyglądają inaczej, ale o tym innym razem. Ja widać czasu na nudę i samotność nie mam. Mój plan dnia może wydawać się monotonny, ja jednak na nudę nie narzekam. Codziennie tak wiele uczę się od każdego z moich uczniów i tak naprawdę to chyba nie ja, ale oni są nauczycielami dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz