Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego

Projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun)

niedziela, 7 listopada 2010

All inclusive już nie dla mnie

Pamiętam jak kończąc pisanie pracy magisterskiej marzyłam o wakacjach all inclusive w towarzystwie moich przyjaciół, daleko od obowiązków, same rozrywki. Tak więc kiedy usłyszałam o możliwości wynajęcia domku nad samym oceanem, daleko od cywilizacji z gwarancją pięknej pogody od razy zatelefonowałam do Fransisco (tajemniczego Włocha) i powiadomiłam go, że wyjeżdżamy na wakacje. Prawdziwe wakacje. Ponieważ jest on Sycylijczykiem i tak jak ja pracuje od rana do wieczora, bez większego zastanowienia zgodził się na moją propozycję. Tak więc w sobotę spotkaliśmy się w Kribi nad samym oceanem by w niedzielę razem pojechać do domku pośrodku niczego. W tym też miejscu chciałabym zwrócić uwagę, że podróż- samotna do Kribi to mój pierwszy podróżniczy sukces (wciąż nie mówię po francusku). W Londji- wioska w której znajdował się nasz domek- położone jest nad samym oceanem. Nasz domek też się nad nim znajdował, codziennie rano i wieczorem rybacy przychodzili na naszą plażę;-) i sprzedawali ryby, my czasem dostawaliśmy gratis, popołudniami po palmach skakały małpy, a dzieci zrywały dla nas papaje z drzew. A jak już wspomniałam, Fransisco jest Sycylijczykiem, więc przez całe cztery dni nie pozwolił mi wejść do kuchni. Jeśli niektórzy z Was- drodzy czytacze liczą na romans tej opowieści, zawiodę Was. Ta opowieść nie zakończy się wielką miłością, no chyba, że do włoskich potraw. Fransisco zawsze otoczony jest pięknymi kobietami i uśmiechniętymi dzieciakami, tak więc pomimo odpoczynku od pracy od rana do wieczora w naszej samotni przebywały z nami dzieci z wioski, obiady jadaliśmy razem, a dzieciaki uczyły się posługiwać widelcem, a później pływać. Ponieważ Fran kocha dobrą kuchnie, imprezy i kobiety włączył mi się instynkt macierzyński. Bałam się, że i tym razem może wylądować w wiezieniu (był już 2 razy aresztowany w Kamerunie). Więc dbałam by nie zadawał się z dziewczynkami, a on dbało mój żołądek. Dzięki tej wybuchowej mieszance charakterów ja się bardzo zrelaksowałam a mój Włoch wrócił bezpiecznie do domu, najpierw poleniuchował samotnie w Kribie, a ja udałam się na zdobywanie góry Kamerun. Po spędzeniu czterech dni na robieniu niczego poddałam się, pragnęłam zobaczyć coś nowego i w końcu zrobić coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz