Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego

Projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne - jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun)

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pożegnanie z Afryką

Kapuściński powiedział kiedyś, że Afryki nie można opuścić bez obietnicy powrotu. Kiedy mówię moim znajomym, że w poniedziałek wyjeżdżam z Bertoua pytają kiedy wracam, oczekując konkretnej odpowiedzi. Opuszczam Afrykę wiedząc, że kiedyś tu wrócę. Skąd bierze się to przekonanie, skąd ta miłość- uzależnienie, nie zawsze od pierwszego wejrzenia...?
Czas powrotu to czas przede wszystkim przegnań, ale nie tylko, to również czas podsumowań, ocen, a w moim przypadku również lęk przed powrotem. Wiem, że zmieniłam się, że przez te cztery krótkie miesiące w Polsce nie tylko zmieniła się pora roku, wygląd mojego domu, życie moich przyjaciół. Skończyłam studia, moi rodzice i rodzina zapewne moją jakieś oczekiwania wobec mojej przyszłości, czy uda mi się im sprostać, przecież się zmieniałam, czy zaakceptują mnie taką jaka w tej chwili jestem? Postanowiłam wrócić po raz kolejny do Szkocji, tęsknię za przyjaciółmi, którzy tam mieszkają i czuję, że chciałabym spędzić z nimi dłużej czasu niż zwykle.
No ale nie o tym miał być ten post, miał być o pożegnaniach. W sumie to jest już 23.32, powinnam spać, bo jutro w przedszkolu wielki dzień- przedstawienie noworoczne. Jednak nie mogę spać i odczułam potrzebę napisania czegoś. Od tygodnia żegnam się ze wszystkimi i to w sensie dosłownym. Z paniami w sklepach, z nauczycielami, naszą gosposią, siostrami z poszczególnych misji, księżmi itp. Wiem, że kiedy tylko zapragnę mogę tu wrócić. Otrzymałam kilka ciekawych propozycji pracy. I to właśnie jest zabawne. Tu w Afryce czuję się potrzebna, bardzo potrzebna i mega dowartościowana. Moje wykształcenie i doświadczenie ma tu bardzo duże znaczenie, w Polsce wręcz przeciwnie, ginę w morzu młodych, ambitnych pedagogów. Może właśnie ten fakt sprawia, że tak wiele młodych ludzi wraca do Afryki, tu czujemy się po prostu potrzebni.
Postanowiłam, że wykonam dla nauczycieli dyplomy, nagrodę za uczestnictwo w warsztatach. Studenci otrzymali ode mnie zdjęcia. Dziś zjadłam ostatni wyśmienity obiad z moimi Dominikankami oraz kolację w moją „kameruńską rodziną”. Moja walizka się nie domyka, tonę w morzu prezentów. Dostałam również dzisiaj najpiękniejszą sukienkę z mojego wymarzonego materiału uszytą specjalnie dla mnie. Moi studenci przyszli specjalnie dla mnie 7 km na mszę, aby się ze mną raz jeszcze pożegnać.
Wyjeżdżam usatysfakcjonowana, uważam, że mój projekt osiągnął cele, które wspólnie z moją koordynatorką założyliśmy, nauczyciele są w stanie uczyć angielskiego, dzieci polubiły zajęcia, przedszkole i nauczanie w nim poprawiło się. Pomimo to czuję, że zabrakło mi trochę czasu, aby te zmiany były długotrwałe. Czuję lekki niedosyt. Cieszę się, że zdecydowałam się spędzić święta z moimi najbliższymi. Ale tak bardzo nie chce mi się wyjeżdżać, całą sobą próbuję zapamiętać każdy zakątek Bertoua, każdą chwilę spędzoną w gronie przyjaciół, dzieci, sióstr.
Wrócę, jestem tego pewna, nieznajomość chwili, w której wrócę nie pozwala mi jednak dzisiaj zasnąć... .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz